3098 dni - Film inspirowany autentycznymi wydarzeniami. Wiedeń, marzec 1998. Dziesięcioletnia Natascha idzie do szkoły. W pewnym
momencie tuż koło niej zatrzymuje się biały samochód. Kierowca,
bezrobotny inżynier Wolfgang Priklopil, wciąga ją do środka i wywozi na
obrzeża miasta, do swojego domu. Nie chce okupu – chce, aby dziewczynka
stała się jego wyłączną własnością na zawsze. Pod garażem jest już
przygotowana piwnica o wymiarach 2 na 3 metry. W tym pomieszczeniu
Natascha spędzi kolejne 8 lat swojego życia.
Dramat, który poruszy sercem każdego.
Co tu dużo mówić, zachęcam do obejrzenia i do zapoznania się z historią Nataschy.
Natascha Maria Kampusch (ur. 17 lutego 1988 roku w Wiedniu)– Austriaczka uprowadzona 2 marca 1998 roku przez Wolfganga Přiklopila, który w latach 1998–2006 przetrzymywał ją i gwałcił w swojej willi na przedmieściach Wiednia
O jej porwaniu, ucieczce i ośmiu latach spędzonych w zamknięciu
napisano już wiele. Dotąd jednak tajemnicą pozostawało, co tak naprawdę
łączyło ofiarę i jej stręczyciela. Światło na dramatyczną relację dwójki
Austriaków: 10-letniej Nataschy Kampusch i 35-letniego Wolfganga
Priklopila, rzucić może dopiero autobiografia dziewczyny pt. "3096 dni",
której fragmenty w poniedziałek opublikował niemiecki "Bild".
Wyglądał na zagubionego
"Po raz pierwszy zobaczyłam go na ulicy. Szłam do szkoły, a on stał koło
swojego białego vana na pobliskim parkingu. Bałam się, w głowie cały
czas kołatały mi słowa mojej mamy: "nie rozmawiaj z nieznajomymi", "nie
wsiadaj do obcych samochodów". Ale kiedy spojrzałam mu w oczy, wszystko
prysnęło. Miał niebieskie oczy, ale jego spojrzenie było dziwnie puste.
Wyglądał na nieśmiałego, zagubionego i zupełnie bezbronnego. Dziś nie
potrafię tego wytłumaczyć, ale wtedy poczułam jakąś dziwną chęć, by mu
pomóc. Ostatecznie jednak zrobiłam krok w tył. Chciałam odejść. Nie
pozwolił, zamiast tego złapał mnie mocno i gwałtownie wrzucił do vana.
reklama
Wszystko wyglądało jak scenariusz jakiegoś horroru. A to był tylko
początek mojego nowego, ośmioletniego życia" - tak 22-letnia obecnie
dziewczyna opisuje początek znajomości ze swoim starszym o 25 lat
porywaczem.
Kampusch: Moja historia też powinna zakończyć się morderstwem
Jak sama pisze, już pierwszego dnia była przerażona. Jak się jednak
potem okazało, wówczas nie miała jeszcze powodów, by tak się czuć.
Pokój był hermetyczny
Prawdziwy koszmar bowiem zaczął się dopiero wtedy, gdy Natascha znalazła
się w swoim nowym domu. Priklopil przygotowywał porwanie przez długie
miesiące, zadbał więc również o specjalny pokój. Wybudował go w piwnicy
swojego domu, w miasteczku na północ od Wiednia. Pomieszczenie było
czyste, ale ciemne, pozbawione okien, wyposażone tylko w piętrowe łóżko,
zlew i toaletę. "Wytrzymałam kilka tygodni, potem błagałam go, by
pozwolił mi się wykąpać" - wspomina Kampusch.
Priklopil faktycznie wkrótce zgodził się i wyprowadził dziewczynkę na
zewnątrz. "To wtedy zrozumiałam, w jak dramatycznym położeniu jestem" -
dodaje Natascha. "Okazało się, że drzwi do mojego pokoju są z drugiej
strony zabezpieczone betonową pokrywą. A prowadził do nich jedynie wąski
korytarz. Gdy jednak wyszliśmy z tego labiryntu, wiedziałam już, jak
szczelnie jestem zamknięta i jak trudno byłoby komukolwiek mnie znaleźć"
- czytamy na stronach autobiografii "3096 dni".
Natascha Kampusch była ofiarą sieci pedofilów
Myśl, że tak po prostu jest
Na początku metodą na przetrwanie była dziecięca wyobraźnia. "Z
perspektywy czasu widzę, że wróciłam wtedy do myślenia typowego dla 4-
czy 5-latków, które przyjmują rzeczywistość po prostu taką, jaka jest" -
pisze Natascha.
By jednak wykreować tę rzeczywistość na jak najbardziej normalną,
dziewczynka musiała sprawić, by jej relacje z Priklopilem stały się
chociaż mierną namiastką rodziny. "To dlatego prosiłam go, by kładł mnie
do łóżka, czytał mi do snu, całował w czoło na dobranoc. Poza tym byłam
przecież wtedy dzieckiem, potrzebowałam czyjegoś dotyku i czułości" -
dodaje.
Natascha Kampusch zaprezentowała swoje wspomnienia
Początkowo to wystarczało. Porywacz sprawiał nawet wrażenie, jakby ta
gra dawała mu jakąś przyjemność. Niestety, na krótko. "Zdarzało mu się
tracić nad sobą kontrolę, ale naprawdę mocno agresywny zaczął robić się,
gdy weszłam w okres dojrzewania" - wspomina Kampusch. "Traktował mnie
wtedy tak, jak gdybym była brudna i obrzydliwa. Przestał mnie przytulać,
za to regularnie bił, a gdy spaliśmy w jednym łóżku, zakładał mi
kajdanki, bo - jak wyjaśniał - wcześniej nie zachowywałam się dość
dobrze".
Mów do mnie "Mój Panie"
Na tym się wcale nie kończyło. Porywacz bowiem golił Nataschy również
głowę, zmuszał, by półnaga pracowała jako jego domowa niewolnica.
Obsesyjnie musiała dbać o porządek. Gdy odmawiała sprzątania, kopał ją i
bił, mówiąc: "zawsze chciałem mieć niewolnicę". Seksualne molestowanie
było już tylko dopełnieniem rytuału codziennych tortur, w trakcie
których m.in. zmuszał Nataschę, by się przed nim kłaniała, klękała i
mówiła do niego "Mistrzu" albo "Mój Panie".
Ofiara pedofila gwiazdą telewizji
"Najbardziej nienawidził, kiedy po tym wszystkim płakałam z bólu" -
czytamy w dramatycznej autobiografii. "Łapał mnie za gardło, wlókł nad
zlew, wciskał moją głowę pod wodę i naciskał na tchawicę, póki całkiem
nie straciłam przytomności".
reklama
O to zresztą nie było trudno. Dlaczego? Bo gdy Natascha skończyła 16
lat, ważyła mniej niż 40 kg. Priklopil świadomie utrzymywał ją w stanie
permanentnego głodu, ponieważ wierzył, że pozbawiona sił nie będzie
próbowała uciekać.
Niegdyś pracujący jako inżynier Siemensa porywacz wmawiał jej także, że
rodzina nie chciała zapłacić za nią okupu i z przyjemnością się jej
pozbyła. "Teraz nie jesteś ich Nataschą, teraz należysz do mnie" - w
kółko wybrzmiewało z głośników interkomu zamontowanych w jej pokoju.
On był moją rodziną...
Natascha Kampusch była ofiarą sieci pedofilów
Na dowód tego, że dziewczynka jest jego własnością, porywacz nakazał jej
zmienić imię. "Wybrałam łacińskie: Bibiana. To była moja nowa
tożsamość, którą Priklopil zaakceptował, dzięki czemu żyłam z nią przez
kolejne siedem lat" - czytamy w książce "3096 dni".
W opublikowanej wczoraj autobiografii dziewczyna przyznaje też, że wiele
razy próbowała popełnić samobójstwo. Jednocześnie jednak otwarcie mówi o
specyficznej więzi łączącej ją z porywaczem. "Czasami robiłam wszystko,
by tylko zatrzymać go w moim pokoju na dłużej" - pisze Kampusch.
"Zdarzało się też, że razem spaliśmy, przygotowywaliśmy posiłki,
jedliśmy, oglądaliśmy telewizję. W ten sposób dawał mi namiastkę
normalności".
...i żałowałam, gdy umarł
Uciekła, gdy miała 18 lat, w sierpniu 2006 r., wykorzystując moment, gdy
Priklopil myślał, że czyści jego samochód. Trafiła do willi w Strasshof
położonej nieco na północ od austriackiej stolicy. Jej lokatorzy
rozpoznali w wychudzonej 18-latce 10-letnią dziewczynkę, o której kilka
lat wcześniej mówił cały kraj.
Kampusch: Moja historia też powinna zakończyć się morderstwem
Tuż potem młoda kobieta mogła wrócić do rodzinnego domu. Tam dowiedziała
się, że jej stręczyciel i jedyny towarzysz ostatnich ośmiu lat życia
właśnie popełnił samobójstwo. Priklopil bowiem rzucił się pod pociąg tuż
po tym, gdy zorientował się, że Bibiany nie ma.
"Tak, wtedy dziwnie się czułam. Było mi go żal i daleka byłam od
poczucia satysfakcji. Jednak teraz wiem, że gdybym nie uciekła, sam
nigdy by mnie nie puścił" - kwituje Natascha.
Natascha Kampusch |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz